Dziady – Sławiańskie święto przodków.

„…Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie ?
Naprzód wy lekkimi duchy,
Coście śród tego padoły
Ciemnoty i zawieruchy,
Nędzy, płaczu i mozołu
Zabłysnęli i spłonęli
Jako ta garstka kądzieli.
Kto z was wietrznym błądzi szlakiem.
W niebieskie nie wzleciał bramy.
Tego lekkim, jasnym znakiem
Przyzywamy, zaklinamy…”
Adam Mickiewicz – „Dziady”

LATktkqTURBXy8yZjdjZDQ2MGY4MmUwNjM2N2RlZWFkYzNmZjc5MTRjMC5qcGVnkpUDADDNBPXNAsqTBc0BpM0BLA.jpg

Powróćmy do słowiańskich korzeni. Powróćmy do słowiańskiej tożsamości. Odbudujmy cywilizację i kulturę słowiańską. Świętujmy Dziady słowiańskie, a nie żydłackie „zaduszki”. 

W tradycji słowiańskiej szacunek przodkom oddawano nawet do sześciu razy w ciągu roku. Największe obchody przypadały jednak na wiosnę oraz jesień i zwano je „DZIADY WIOSENNE” i „DZIADY JESIENNE”, słowo DZIAD oznacza dosłownie „bezimienny przodek”. Nazwa dziady używana była w gwarach ludowych na terenie Białorusi, Polesia, Rosji, Ukrainy i różnych terenach przygranicznych. Inne regiony mogły mieć inne nazwy na poszczególne obrzędy, np. pominkiprzewodyradecznicazaduszki. Wiele obrzędów, zwyczajów i rytuałów wiązało się ze świętami zmarłych, dzisiaj skupimy się na „Dziadach jesiennych„-  Święcie przodków.

Otóż nasi przodkowie od wieków świętowali na cześć duchów, które w tą magiczną moc miały odwiedzać swoje rodziny i domostwa. Przygotowywano wtedy uczty, które odbywały się na cmentarzach, bezpośrednio na grobach zmarłych. Aby zyskać sobie przychylność zmarłych, trzeba było ugościć duchy odpowiednim jadłem, a na mogiły wylewano także różne trunki. Jak bardzo był to obrzęd żywy jeszcze w XIX wieku, świadczą Mickiewiczowskie „Dziady” wileńsko-kowieńskie czy Reymontowskie „Chłopy”.

OQn02x6eKkGHPmIA0rqB51vJr3qnZnD3.jpg

Pocztówka ze spektaklu Dziady Adama Mickiewicza w inscenizacji Stanisława Wyspiańskiego
Józef Sebald, 1904, domena publiczna

„W Polsce bardzo długo ścierały się tradycje chrześcijańskie i pogańskie. Dziady były zaciekle tępione przez nadjordańską dżumę. Ale gdy tradycja pogańska okazała się zbyt silna i nie do wytępienia jahwiści użyli swojego starego podstępu czyli podszyli się pod Dziady i ustanowili ich skatoliczoną wersję znaną dziś jako zaduszki. Nie przypadkowo żydo-katolickie zaduszki obchodzone są właśnie w okresie tradycyjnych słowiańskich Dziadów. Nie przypadkowo również obchodzone są dzień po żydłackim „święcie wszystkich świętych”, które też nieprzypadkowo obchodzone jest w tym samym czasie. Widać tutaj perfidię i psychomanipulację żydłactwa – najpierw owieczki mają czcić „wszystkich świętych” – czyli hołdować mają żydo-katolickich „świętych” i „męczenników”, a dopiero następnego dnia wspominać mają swoich własnych przodków. Wymowa jest oczywista – „świętych” i „męczenników” owieczki czcić mają w pierwszej kolejności, a własnych przodków dopiero po nich. Wpaja to owieczkom wyższość żydłackich „świętych” nad ich własnymi przodkami i własną rodziną. Za zmarłych należy się modlić – czytaj – żebrać u mściwego i niemiłosiernego „boga-ojca” Jahwe o łaskę i miłosierdzie dla zmarłych. Wymowa „zaduszek” w połączeniu ze „wszystkimi świętymi” jest jednoznaczna – życie jest nicością i liczy się tylko „zbawienie” – a to można osiągnąć jedynie słuchając „nauk” kk, naśladując „świętych” i żebrząc u Jahwe ludobójcy, u obrzezanego cieśli wykreowanego na „syna bożego” i u „wszystkich świętych” o miłosierdzie, litość i „zbawienie”. Te „święta” mają – przypominając owieczkom o śmierci i wyssanym z palca piekle, a co na cmentarzach głosi podczas żydłackich obrzędów żydłacki kler – trzymać owieczki strachem przed  wiekuistym potępieniem w posłuszeństwie wobec kleru. Strach to najlepsza metoda na wymuszanie posłuszeństwa. KK wie o tym od zawsze. I od zawsze trzyma owieczki strachem w posłuszeństwie.” (cyt. tekst ze strony Opolczyk, link pod postem)

fr-walczowski-mogic582ki_dziady.png                                   Franciszek Walczowski – Mogiłeczki – Dziady

Reasumijąc pod względem „klimatu” i wydźwięku słowiańskie Dziady porócz daty nie mają nic wspólnego ze smutnym chrześcijańskim świętem zmarłych. Określenie ich jako radosne to może zbyt mocne słowa, ale był to czas spokojnej zabawy, oddania czci przodkom i przypomnienie o życiu, które czeka nas po śmierci. Nasi przodkowie – poganie na grobach przodków ucztowali oraz odprawiali tańce. Rytuały rozpoczynały się tuż po zachodzie słońca, społeczności gromadziły się w pobliżu kurhanów, na uroczyskach, by oddać cześć nie tylko zmarłym Przodkom, ale także Naturze, udającej się na spoczynek. W niektórych regionach przygotowywano także kąpiele w saunach dla zmarłych oraz miejsca, by mogli się ogrzać. Rozpalano liczne ogniska na rozstajach jak i na mogiłach (ten zwyczaj przetrwał do dziś w postaci zniczy), które z jednej strony miały ogrzać zziębnięte dusze, służyć im za drogowskaz i chronić przed demonami, szczególnie aktywnymi w tym uświęconym czasie, kiedy wrota w zaświaty są otwarte. Popularne były także skoki przez ognisko, które były symbolicznym przejściem przez światło na drugą stronę.

17.jpg

Co się działo z duszą po śmierci podług sławiańskich wierzeń?

Najpierw człowiek umierał, i tu się kończyła jego ziemska droga, a zaczynała droga po zaświatach, podstawę słowiańskiego pochówku stanowiło spalenie zmarłego na stosie po uprzednim uposażeniu go na przyszłe życie. Po wypaleniu pogrzebowego stosu popioły składano w specjalnie przygotowanych do tego grobowcach, tzw. kurhanach. Pierwszym jej etapem było odprowadzenie ducha zmarłego, nawii bądź weli, bo tak dawniej nazywano duszę, do „Zaświata Dolnego”. Odbywało się to w ten sposób, że dusza przebywała do momentu pogrzebu w tzw. Świętym Gaju. Stos pogrzebowy rozpalano o zachodzie słońca, kiedy to bariera między światami staje się szczególnie cienka, aby dusza zmarłego mogła zejść do „Zaświatów Dolnych”, czasem zwanych „Wężowymi” z tego tytułu, iż „Wyrajem Dolnym”, „Wężowym” zarządzał Weles – pan podziemia. Było to miejsce, w którym dusze mogły przebywać dowolnie długo, miejsce z którym można było się z nimi kontaktować, z którego można było uzyskać od nich pomoc i poradę. Duchom przebywającym w Wyraju Dolnym poświęcone są szczególnie „Zimowe Dziady”. Jest to czas, w którym obowiązkiem rodziny i najbliższej społeczności jest pomóc jej domknąć wszystkie ziemskie sprawy i przygotować duszę na przejście do Nawii. Słowiańskim zwyczajom palenia i grzebania umarłych towarzyszyły rozmaite rozrywki, mające na celu uwolnić uczestników pogrzebu od złego wpływu duchów zmarłych, które bardzo łatwo w czasie żałoby mogły podłamać ludzką wolę. Te radosne obrzędy pomagały także w lepszym wprowadzeniu duszy zmarłego na tamten świat, służyły m.in. ubłaganiu bogów o przychylność wobec ich bliskiego. Praktyki tego typu w zależności od regionu Słowiańszczyzny były nazywane tryzną (wschód), strawą (zachód) lub karminą (południe). Uroczystościom tym niedaleko jest również do dzisiejszej stypy, która jeszcze w dobie kultury szlacheckiej bardziej przypominała właśnie radosne żegnanie jadłem i napitkiem, niż ponure siedzenie przy stole. Takie uczty odbywały się również po 40 dniach od spalenia ciała w czasie, gdy dusza powinna planowo dotrzeć już do zaświatów. Należy tu pamietać, że dusza ludzka nie pozostaje jednak w Nawii bezpowrotnie w pewnych szczególnych okresach roku, jakim są właśnie DZIADY  otrzymuje ona możliwość ponownego powrotu w rodzinne strony. 

Pochówek_ciałopalny_6-299x450.jpg                                                                           Pochówek ciałopalny na Festiwalu Słowian i Wikingów w 2009 roku w skansenie w Wolinie. Autor Nikodem Zieliński.

trizna_1899.jpg W. Wasniecow, Tryzna po śmierci Olega.

Dość często spotykane było także rozpalanie ognisk na mogiłach samobójców bądź ludzi zmarłych tragicznie. Zazwyczaj w obrębie tych miejsc gromadzono chrust przez cały rok i dopiero w dzień zmarłych zapalano coś na rodzaju stosu. Uważano bowiem, że taki ogień ma oczyszczającą moc i może okazać się światłem dla cierpiącej, błąkającej się, nieszczęśliwej duszy.

Następnie w trakcie „Wiosennych Dziadów” dusza wędrowała do „Wyraju Ptasiego”, zarządzanego przez bogów nieba – Peruna, Swaroga, i stamtąd z powrotem wracała na ziemię w postaci dziecka. Przy czym wierzono, że ludzie odradzają się zawsze w swoim rodzie czyli np. jako swój prapraprawnuk.

ucztowanie-przy-grobach-przodkow (2).jpg                                   Ucztowanie przy grobach

Z czasem ucztowanie przeniesiono z cmentarzy do domostw i tak w przeddzień święta pozostawiano uchylone drzwi domostwa, co symbolizować miało życzliwość, chęć spotkania z przodkami, dobrą pamięć o nich. Palono martwym w łaźni, lano wodę na piec, wieszano ręczniki i płócienne okrycia przy tej okazji sypano pośrodku izby popiół i zastawiano suto stoły.

Kobiety na noc Dziadów piekły specjalny rodzaj pieczywa, które prowadzący obrzędy Guślarz moczył w mleku i miodzie, następnie “skarmiał dusze widmo”, wywołując je po kolei z imienia (czyż nie przypomina to do złudzenia dzisiejszych wypominek?). Była to część Duszy, która według wierzeń Słowian rokrocznie w tym czasie mogła wracać na ziemię, podczas gdy Dusza-Jaźń odradzała się w kolejnym ciele, a Dusza-Życie odchodziła w zaświaty, do Nawii. Dopiero po tym rytualnym wezwaniu następowała uczta obecnych. Tak więc kobiety przygotowywały jadło, na ucztę – OBIATĘ, na poczęstunek składały się w zależności od regionu różne potrawy zazwyczaj były to wspomniane już pieczywo, kutia, miód, kasza, jaja, wino czy piwo, wtedy po zachodzie słońca gospodarz przywoływał duchy zapraszając je do domu słowami: „ŚWIĘCI DZIADOWIE, CHODŹCIE DO NAS WIECZERZAĆ, PROSZĘ WAS NA WIECZERZĘ !”

5708178260930-dziady.jpg

Wieczerza – obiata 

Podczas świętowania Dziadów należało zachować pewne zasady, aby nie zaszkodzić lub nie obrazić duchów.

Nie palono wtedy w piecu, by dusze mogły swobodnie przechodzić przez piecowy komin. Nie zachowywano się głośno prz stole aby kogo nie wystraszyć. Nie sprzątało się resztek jedzenia ze stołu, a często nawet rzucano jadło pod stół, wino czy inny napitek, którego nie wypito wylewano na ziemię dla matki GAI. Nie szyto aby nie skaleczyć duchów, nie tkano by dusza nie zaplątała się w nici. Zakazane było również wylewanie wody czy pomyj przez okno, groziło to bowiem oblaniem duchów, które w tym czasie przemieszczały się wokół siedzib ludzkich.

evelineaerato-dziady.jpg

Niemały wpływ na uroczystości związane z obchodem Święta Przodków mieli wędrowni żebracy, nieprzypadkowo nazywani byli oni dziadami, wierzono że to sami przodkowie pod postacią żebraków nawiedzali swoje stare domostwa. Z tego powodu nędzarzom powszechnie okazywano hojność, obsypywano ich datkami z jadła bądź innych dóbr materialnych. Zwyczaj ten bardzo długo utrzymywał się na obszarze całej Słowiańszczyzny. Karmienie żebraka było powszechnie odbierane jako składanie czci swoim własnym przodkom.

Nawet uznany za zachodni dzisiaj zwyczaj wymuszania słodyczy przez przebrane dzieci, wywodzi się właśnie od poczęstunków, które praktykowali nasi przodkowie.  Kulturowym ekwiwalentem, którego nie sposób pominąć były u Słowian kraboszki  maski wykonane z drewna, które zakładano na Siebie bądź rozstawiano dookoła miejsca sprawowania dziadowych obrzędów. Maski te jak i dzwonki, klekotki, bębny, piszczałki miały odstraszać złe duchy i demony.

karaboszki-rkp-2009dzi002.jpg Karaboszki
Fotografia autor: Gibich, www.RKP.org.pl (Dziady 2009, Chram Mazowiecki), CC.

4173_9400_13127m.jpg Drewniana ruska maska

U pogańskich Słowian szacunek wobec rodziców i przodków był podstawą spójności rodziny, rodu i wspólnoty. A troska o rodzinę i ród była fundamentem kultury słowiańskiej. Gdyby u Słowian ktoś głosił tak antyrodzinne poglądy jakie znajdziemy w jewangeliach KK wygnano by go na banicję.

Ideałem chrześcijaństwa była „amorficzna” wspólnota wyznawców oderwanych od własnych rodzin. Widzimy to w licznych jewangeliach:

„Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą. Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką. „
(Mt 12:46-50)

Jak widzimy garstka obszarpańców i włóczykijów związanych z nim była dla idola żydo- chrześcijan ważniejsza niż własna matka i bracia.

Przez wieki ideałem chrześcijanina był pustelnik lub zakonnik/zakonnica – czyli ludzie, którzy opuścili swoje własne rodziny zamieniając je na pustelnie czy klasztory i zakonników lub zakonnice. Na szczęście ten antyrodzinny ideał „dobrego chrześcijanina” nigdy nie zdominował pogańskiego przywiązania do rodziny u powierzchownie „zchrystianizowanych” żydo-chrześcijan. W żydochrześcijaństwie rodzina, jeśli jeszcze istniała,  miała być całkowicie podporządkowana kierownictwu sekty. Szacunek wobec rodziców i swoich przodków (co ciekawe pomimo przykazania „czcij ojca swego i matkę swoją”) nie był ewangeliach czymś ważnym, a wręcz przeciwnie. Gdy jednemu z „uczniów” sekty obrzezanego cieśli zmarł ojciec Joszue nie pozwolił mu uczestniczyć w pogrzebie ojca:

„Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: „Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!”. Lecz Jezus mu odpowiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!”
(Mt 8, 21-22)

Kilka innych „nauk” obrzezanego cieśli dotyczących rodziny, obok głoszonej przez niego  ideologii miłości do wrogów („Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tychktórzy was prześladują”) było jednoznacznie antyrodzinnych:
„Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.”
(Mt 10, 34-36)„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.”
(Łk 14,26)Tak oto wygląda prawda, czas się obudzić i powrócić do naszych prawdziwych korzeni i tradycji, a nie narzuconych nam siłą, krwią, przemocą i podstępem. Przywrócenie świętowania naszych słowiańskich Dziadów jest wyrazem naszej woli trwania w naszej własnej sławiańskiej duchowości, kulturze i tradycji. Zrozumienie tego ułatwi nam wyjście z narzuconej nam mentalnej niewoli, utrzymującej nas w ciemnocie i płyciźnie, skazującej na tkwienie w zamkniętym kręgu, pełnym krwi, cierpienia i poczucia winy.

Powstań z kolan bracie i siostro, SŁAWA naszym Bogom i SŁAWA naszym rodzimym przodkom! 

Pozdrawiam z miłością Dziewanna.

Źródła: https://www.slawoslaw.pl/dziady-swieto-przodkow/ https://opolczykpl.wordpress.com/2013/10/31/slowianskie-swieto-dziady/ https://www.slawoslaw.pl/pogrzeb-po-slowiansku-tryzna-i-strawa/

Jedna uwaga do wpisu “Dziady – Sławiańskie święto przodków.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s